sobota, 15 sierpnia 2015

WAKACJE MARZEŃ - FESTIWAL BIAŁOŁĘKA

26 CZERWIEC - FESTIWAL BIAŁOŁĘKA

A więc po kolei, zacznę od daty 26 czerwca kiedy to na Warszawskiej Białołęce odbywał się Festiwal rapu chrześcijańskiego, w który wchodził np. turniej StreetBall'u, ogólnie impreza formą i celem bardzo przypominająca kiedyś już wspomniany Festiwal Praski. Muszę powiedzieć że pierwotnie na owej imprezie miałem się spotkać z Dobromirem i ekipą z centrum młodzieżowego Młodzi dla Młodych, by później razem ruszyć do Pabianic na kolejną 4 edycje Chilloutu na Starówce (Maku miał występować na Białołęce). Jednak jak to zwykle bywa tak i w tym przypadku nie obyło się bez niespodzianek.

Szykując się na festiwal, w ostatniej chwili dowiedziałem się, że Dobry jednak odpuszcza Warszawę i nie przyjadą bo mieli zbyt dużo do zrobienia odnośnie Chilloutu. Ta wiadomość spowodowała lekkie zamieszanie w domu z głosami mojej mamy, że w takim razie nigdzie nie pojadę ani na festiwal ani na Chillout. Ja jednak byłem przekonany, że koniec końców wszystko wyjdzie jak trzeba, a raczej wyjdzie tak jak Bóg będzie tego chciał (już od jakiegoś czasu przestałem planować i analizować a po prostu oddaje każdy swój dzień Bogu i biorę wszystko tak jak On to ułoży :) ).

Featured image

Udało się! zapakowałem się z mamą do busa i pojechaliśmy z rana w stronę Warszawy, na miejscu zaraz okazało się, że czekała na mnie grupka osób z centrum, mieli jednak coś do załatwienia w Warszawie. Tak więc pobyliśmy chwilę na Białołęce i uderzyliśmy w miasto :D. Tego dnia objechaliśmy różne miejsca m.in złote tarasy, byliśmy też przejazdem na Slot Arcie gdzie np. miałem pierwszą w życiu sytuacje zderzenia z osobą, która próbowała mnie przekonać, że jestem rzekomo smutny i pogubiony a do tego jestem katolikiem, jakby to było coś złego :). I o ile normalnie taka sytuacja prawdopodobnie podburzyła by mi świadomość to ten konkretny przypadek dał mi jedną lekcje, w której mogłem doświadczyć tego jak istotne jest zakorzenienie w Bożym Słowie i świadomość, że idzie się po dobrej stronie, a że czytam Słowo codziennie i jestem przekonany co do drogi którą idę, sytuacje tą uważam po prostu za coś normalnego z czym już i tak miałem styczność tylko nie w tak bliskiej formie jak ta :).

W końcu dojechaliśmy do Pabianic na 2 dni przed rozpoczęciem Chiloutu, dużo zawirowań masa przygotowań. A na dzień przed startem stwierdziliśmy, że wrócimy sobie w grupie do Warszawy bo były tam jeszcze koncerty, więc znowu cały dzień spędzony na Warszawskich polach + fajni ludzie i jakieś nowe twarze się poznało.

Autor: Mateusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze o charakterze spamu i obrażające innych będą kasowane. Pozdrawia jedyny troll tego bloga.